Kolęda muzyków

Mirosława Piechota


Osoby

Archanioł
Pięć lub więcej Aniołków
Maryja
Józef
Dwa diabły
Troje muzyków
Troje ludzi

Rekwizyty

trzy domki z tektury lub styropianu
żłóbek
świecące gwiazdy
świecące różki i widełki dla diabłów
skrzypce
flety
nuty
parę gałęzi


Scena I

Archanioł Gabriel, wokół skupione aniołki. Z tyłu trzy domki (makiety) z tektury lub styropianu, za nimi ukryci ludzie.

Archanioł: Powiedzcie, aniołki, czy wszystko zrobione?
Aniołek I: Stajenka wysprzątana.
Aniołek II: Sianko wymienione.
Aniołek III: Gwiazdki zapalone. (zapala światła)
Aniołek IV: W żłóbku pościelone.
Aniołek V: A pola i lasy śniegiem przyprószone.
Archanioł: Jeszcze tylko gwiazdę
Największą zapalmy. (zapala gwiazdę skinieniem ręki).
Już wszystko gotowe?
Teraz zaśpiewajmy.
Chór: Gdy się Chrystus rodzi
I na świat przychodzi.
Ciemna noc w jasności
Promienistej brodzi.
Aniołowie się radują,
Pod niebiosy wyśpiewują:
Gloria, gloria, gloria,
In exelsis Deo.

Archanioł woła radośnie w stronę domków.

Archanioł: Pójdźcie do stajenki.
Ludzie, Bóg się rodzi!

Nic się nie dzieje, chwilę milczy, potem zdziwiony mówi:

Archanioł: Widzę, że nikogo

To dziś nie obchodzi.
Telewizja, video,
Radio, dyskoteka…
Czy ktokolwiek tej nocy
Na Chrystusa czeka?
Ludzie! Bóg się rodzi!
Chodźcie do stajenki!

Patrzy w stronę domków.

Archanioł: Nikt dziś nie odwiedzi
Najświętszej Panienki?
Cóż to? Gwiazdy też
Nikt nie zauważył?
Słuchajcie, coś wielkiego
Dzisiaj się wydarzy.
Cisza. Widzę, że nas wcale
Tutaj nie potrzeba.
Chodźcie, aniołowie.
Wracamy do nieba.
Diabełki
Rys. Maciej Krzywicki

Odchodzą.

Scena II

Makiety domków, za nimi aktorzy. Na scenę wchodzą trzej muzycy: dwaj fleciści i skrzypek albo inny zestaw instrumentów drewnianych.

Janek: Przystańmy na chwilę.
Już mam tego dosyć.
Chodzić od domu do domu
I o łaskę prosić.
Franek: Graliśmy jak najpiękniej,

No a teraz proszę…
Rzucono nam z łaski
Jakieś nędzne grosze.

Z domku sypią się grosiki, Franek skrzętnie je zbiera i chowa do kieszeni.

Urbanek: Zobaczcie, ten dom duży,
Ładny i bogaty,
Jasno oświetlony,
W oknach piękne kwiaty…
Podejdźmy bliżej,
Do drzwi zapukajmy,
Czy możemy im zagrać
Grzecznie zapytajmy.

Pukają do domku.

Człowiek I: Odejdźcie stąd, wynocha.
Nikt was tu nie czeka.
Nie potrzeba muzyków.
Tu jest dyskoteka!

Słychać przez chwilę muzykę disco, człowiek za domkiem wykonuje kilka tanecznych ruchów. Muzycy zatykają uszy i idą dalej. Pukają do następnego domku.

Człowiek II: Kto tam? Czego szuka
W niestosownej chwili?
Janek: Chcieliśmy coś zagrać
By czas wam umilić.
Człowiek II: A kto was będzie słuchał?
Czasy teraz nowe.
Mamy super wieżę,
Płyty kompaktowe.
Idźcie grać pod kościół.
Franek: Dzięki, dobra rada,
Ale mróz na dworze
I śnieg gęsty pada.
Urbanek: Coraz zimniej się robi,
Ciemna noc zapadła.

Pukają do kolejnego domku.

Urbanek: Czy możemy wam pograć?
Człowiek III: Idźcie grać do diabła!
Zawracacie nam głowę,
Nie chcemy was wcale.
W telewizji lecą
Ciekawe seriale.
Janek: Wszyscy nas odpędzają,
Drzwi pozamykali…
Żeby nie zamarznąć
Musimy iść dalej.

Idą jakiś czas, nagle Franek przystaje.

Franek: Ja dalej nie idę,
Wy róbcie, co chcecie.
Tej nocy na pewno
Pracy nie znajdziecie.
Urbanek: Jest parę gałęzi,
Nuty, i to wszystko…
Franek: Nie starczy nawet
Na małe ognisko.
Janek: Zamarzniemy do rana
I zginiemy marnie.
Nikt nas dzisiaj nawet
Na noc nie przygarnie.

Franek mówi z goryczą:

Franek: Po cóż było się rodzić
Na ten świat przeklęty.
Zrobimy ognisko!
Spalmy instrumenty.
Jeśli Bóg pozwoli,
Do rana wytrwamy.
A jutro całkiem innej
Pracy poszukamy.
Urbanek: Zagrajmy po raz ostatni
W tej zimowej ciszy.
Może nasze skargi
Chociaż Bóg usłyszy?

Muzycy grają, chór aniołków śpiewa Kolęda muzyków.

Chór: Przybądź do nas, Jezu,
W chwale z wysokości.
Przynieś nam z muzyką
Dar Twojej miłości.

Przyjdź, Jezu, na ziemię,
W zło i mrok spowitą
I przynieś nam pokój
Z muzyką, z muzyką.

Choć Cię tutaj czeka
Stajeneczka licha,
Niech Twój płacz ukoi
Muzyka, muzyka.

Zawróć wszystkie dusze
Biegnące donikąd,
Niech Ciebie odnajdą
Z muzyką, z muzyką.

Z boku podbiega Aniołek I. Muzycy go nie widzą.

Aniołek I: Czasem jedna dusza
Los świata odmienia.
Bóg dzisiaj wysłucha
Waszego życzenia.

Muzycy układają gałęzie na ognisko, wkładają swoje nuty, wreszcie instrumenty. Na scenę z tyłu zakradają się diabełki.

Franek: Żegnaj, mój fleciku.
Milknie twój głos śpiewny.
Tak jak ja, nikomu
Nie jesteś potrzebny.
Urbanek: Ukochane skrzypki,
Z wami się rozstaję.
Z bólem serca na pastwę
Płomieni oddaję.
Janek: Żegnaj, przyjacielu!
Pal się należycie.
Trzem biednym muzykom
Uratujesz życie.
Urbanek: Jaka straszna cisza.
Ziemię chłód przenika.
Odchodzi w zaświaty
Prawdziwa muzyka.

Diabełki podchodzą bliżej, muzycy ich nie widzą.

Janek: Czuję, że coś złego
Czai się tu blisko.
Franek: Szybciej. Masz zapałki,
Podpalaj ognisko.

Na scenę wpada Archanioł, diabełki się wycofują.

Archanioł: Ludzie, co robicie?!
Stójcie w Imię Boże!
Już na świat przybywa
Ten, kto wam pomoże.
Palić instrumenty!
Czyż nie znacie miary?
Bóg nie żąda od was
Tak wielkiej ofiary.
Weźcie skrzypce, flety,
O nic nie pytajcie.
Tam, gdzie gwiazda świeci
Za mną podążajcie.

Muzycy uradowani chwytają instrumenty i przytulają do siebie.

Archanioł: Droga będzie prosta,
Przez lasy, przez błonie,
Tam, gdzie w małej stajence
Wieczny ogień płonie.

Muzycy idą za Archaniołem, najlepiej przez widownię dookoła i wracają na scenę. W tym czasie zmienia się wystrój sceny, pojawia się stajenka.

Chór: („Kolędować małemu”, str. 86)
Co za dzień radosny
Dla nas dziś nastaje.
Minął czas żałosny,
Bóg nam Syna daje.

Cieszmy się, spieszmy się
Szczęście to powitać.
Z piosneczką, z muzyczką
O Dzieciątko pytać.

Skończył się dla ludzi
Długi wiek czekania.
Wszystko się już budzi,
Bo czas miłowania.

Cieszmy się, spieszmy się…

O gwiazdeczko jasna,
Prowadź mnie do Pana.
Pragnę Go powitać,
Upaść na kolana.

Cieszmy się, spieszmy się…

Podchodzą do stajenki.

Józef: Pokłońcie się Dzieciątku,
A przyjmie was szczerze.
Złóżcie wasze troski
I serca w ofierze.

Muzycy klękają.

Janek: Witaj, Zbawicielu.
Ty to możesz sprawić,
Trudny los muzyków
Na lepszy poprawić.
Franek: Choć nas często spotyka
Zły los z Twojej ręki…
Urbanek: Dziękujemy, żeś nas przyjął
Do swojej stajenki.
Aniołek II: Witajcie, muzycy.
Grajcie dzisiaj z nami.
Wasze miejsce jest tutaj,
Między aniołami.
Maryja: Choćby was większość ludzi
Z domu wypędziła,
Piękna muzyka Bogu
Zawsze będzie miła.
Archanioł: Śpiewajcie, aniołki,
Kołyszcie Dziecinę.
Chwalcie dzisiaj Pana
I Świętą Rodzinę.
Aniołki

Muzycy grają kolędę, aniołowie śpiewają.

Chór: Gdy śliczna Panna
Syna kołysała,
Z wielkim weselem
Tak Jemu śpiewała:
Li, li, li, li laj,
Moje Dzieciąteczko,
Li, li, li, li laj,
Śliczne Paniąteczko.

Scena III

Makiety domków, za nimi siedzą ludzie. Na scenę wyskakują diabełki.

Diabeł I: Widziałeś, aniołki
Wróciły do nieba.

Diabeł I zadowolony zaciera ręce.

Diabeł II: Właśnie tego nam dzisiaj
Do szczęścia potrzeba.
Aniołki siedzą w chmurach,
Bóg na wysokości,
A dla nas cała ziemia
Ukryta w ciemności.
Diabeł I: Nałowimy duszyczek
Mnóstwo, że aż miło!
Wyłączymy im prąd,
Żeby jeszcze
Ciemniej się zrobiło!

Gaszą światło. Na scenie i na widowni zapada ciemność, świecą tylko różki diabełków i ich widły.

Człowiek III: Co to jest, do licha!
Kto światło wyłączył?
Doskonały horror
Jeszcze się nie skończył.
Człowiek II: Jaka straszna cisza
I ciemność zapadła. (wygląda z domku)
Ratunku! Za oknem
Zobaczyłem diabła!

Człowiek I ma strach w głosie:

Człowiek I: Coś czarnego przebiegło,
Machnęło ogonem.
Gęba obrzydliwa
I ślepia czerwone…
Człowiek III: Już te głupie seriale
Dawno mi obrzydły.
O rety! Za oknem
Widzę jakieś widły.
Diabeł I: Zapłacicie nam teraz
Za uciechy marne.
Wasze serca od nich
Są zupełnie czarne.
Diabeł II: Możemy brać, nie pytać,
Wasze nędzne dusze,
A potem wymyślimy
specjalne katusze.

Diabeł I chwyta na widły Człowieka II, wyciąga go z domku.

Diabeł I: Jakaś czarna dusza
Nam na widły wpadła.
To ty wysyłałeś
Muzyków do diabła?

Człowiek przerażony zaprzecza.

Diabeł II: Sam trafisz do piekła
Za swe ziemskie złości.
Dla takich bluźnierców
Nie mamy litości.

Diabeł I chwyta Człowieka I.

Diabeł I: A ty, mała duszyczko,
Dokąd chcesz uciekać?
Miałaś zamiar tańczyć,
Impreza już czeka.
Polecisz do piekła
Ekspresem na miotle.
Zatańczysz, jak cię trochę
Podsmażymy w kotle.

Diabeł II mówi do Człowieka III.

Diabeł II: Oglądałeś horrory,
Popijając piwo!
Teraz super horror
Będziesz miał na żywo!
Człowiek II: Ludzie, straszna kara
Nas dzisiaj spotyka.
Biegnijmy, gdzie świeci gwiazda
I gdzie gra muzyka.
Odegna ciemne moce,
Zło wszelkie oddali,
A nas, nieszczęśników,
Od piekła ocali.

Archanioł odpędza diabły, scena się rozjaśnia.

Archanioł: Odejdźcie precz, diabły,
Ziemia nie jest wasza.
Bóg zbłąkane dusze
Do żłóbka zaprasza.
Ukorzcie się, grzesznicy,
Chodźcie do stajenki,
Do Dzieciątka Jezus
I Świętej Panienki.

Ludzie w obawie przed diabłami chwytają się szat anielskich i chowają pod skrzydła Archanioła. Diabły próbują jeszcze odbić ludzi, skradają się za nimi, wreszcie Archanioł sypie na nich sztucznym śniegiem, diabły chwytają się za boki i uciekają.

Diabeł I: Moc anielska zanadto
Dzisiaj nam dopiekła.
Lepiej stąd znikajmy,
Wracajmy do piekła.

Diabeł II odgraża się:

Diabeł II: Nie cieszcie się, grzesznicy,
Jeszcze tu przyjdziemy.
Niepoprawne dusze
Do piekła porwiemy!

Archanioł prowadzi ludzi do stajenki. Przechodzą przez widownię. Na scenie w tym czasie odsłania się stajenka. Idąc śpiewają kolędę.

Chór: Pójdźmy wszyscy do stajenki,
Do Jezusa i Panienki,
Powitajmy Maleńkiego
I Maryję, Matkę Jego,
Powitajmy Maleńkiego
I Maryję, Matkę Jego.
Człowiek I: Wybacz nam dobry Panie,

Żeśmy tak późno przybyli
I Twego przyjścia na świat
Nie zauważyli.
Człowiek II: Na Twą Mękę Najświętszą
Dzisiaj przyrzekamy,
Że do końca życia
Przy Tobie wytrwamy.
Człowiek III: Przyjmij wszelkie prośby,
Jawne i ukryte.
Daj nam szczęście, pokój
I piękną muzykę.
Józef: Z waszej skruchy bardzo
Dziś jesteśmy radzi.
Maryja: Niech muzyka was zawsze
Do Boga prowadzi.
Aniołek I: Radujcie się, ludzie,
I śpiewajcie z nami.
Słowo Ciałem się stało
I jest między wami.
Archanioł: Zagrajcie, muzycy.
Aniołki, śpiewajcie!
Radosną nowinę
Światu ogłaszajcie!
Chór: Bóg się rodzi, Moc truchleje,
Pan niebiosów obnażony.
Ogień krzepnie, blask ciemnieje,
Ma granice Nieskończony.
Wzgardzony, okryty chwałą,
Śmiertelny Król nad wiekami,
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami.

Koniec